To bardzo dobre podsumowanie Ławrowa na okoliczność wzniecenia działań wojennych przez W.Br i to w zupełnie oddzielnym regionie świata . Można ? można . Angole na pewno robili to zgodnie z prawem ...
Powiedział również, że USA powinny zwrócić uwagę na niewypełnianie na Ukrainie postanowień porozumienia z 21 lutego.
planów inwazji na wschodnią Ukrainę". - Wychodzimy z założenia, że prawa Rosjan, Węgrów, prawa Bułgarów, jak i samych Ukraińców muszą koniecznie być chronione - dodał.
Mówił także, że Rosja uszanuje wyniki niedzielnego referendum na Krymie, bo naród krymski ma prawo do samostanowienia. - Krym to dla Rosji więcej niż Falklandy dla Wielkiej Brytanii czy Komory dla Francji - oświadczył. Porównał sytuację na półwyspie do tej w Kosowie i stwierdził, że jeśli Kosowo było specjalnym przypadkiem, to Krym też powinien być tak potraktowany.
Dodał też, że sankcje to "obosieczne" narzędzie rozwiązywania sporów.
Wcześniej, po przybyciu do rezydencji ambasadora USA w Londynie Ławrow podkreślił, że "sytuacja jest trudna". - Jest wiele spraw do przedyskutowania i nie mogę się doczekać zgłębienia tematu i zbadania możliwości pójścia naprzód, by zniwelować nasze niektóre różnice - oświadczył z kolei Kerry.
Po raz ostatni sekretarz stanu USA i rosyjski szef dyplomacji spotkali się 6 marca. Poprzednie spotkania były bezowocne.
Kerry do stolicy Wielkiej Brytanii przybył o świcie i podczas roboczego śniadania rozmawiał z brytyjskim premierem Davidem Cameronem i swoim brytyjskim odpowiednikiem Williamem Hague'em.
Cameron podkreślił jednolite stanowisko Wielkiej Brytanii, Unii Europejskiej i USA w sprawie ostatnich wydarzeń na Krymie, gdzie Rosja umacnia obecność wojskową. - Jak wy (Amerykanie) chcemy postępów w tej sprawie. Chcemy, aby Ukraińcy i Rosjanie ze sobą rozmawiali. W przeciwnym razie będą konsekwencje - oświadczył Cameron.
Jeszcze przed konferencją Ławrowa prezydent Barack Obama powiedział, że wciąż ma nadzieję na dyplomatyczne rozwiązanie kryzysu w związku z Krymem. Przestrzegł przed konsekwencjami dla Rosji, jeśli ta droga zawiedzie.