W nocy z poniedziałku na wtorek w miejscowości Ząbki pod Warszawą znaleziono ciało 44-letniego Marka K., majora z kierownictwa Biura Ochrony Rządu - informuje "Rzeczpospolita".
Ciało funkcjonariusza było zakrwawione, mężczyzna miał rozcięty łuk brwiowy. Według wstępnych ustaleń przyczyną śmierci nie było zabójstwo. Prokuratura zakłada, że doszło albo do nieszczęśliwego wypadku, albo do samobójstwa.
W wersję dot. samobójstwa nie wierzą koledzy zmarłego z BOR. - Dobrze mu się ostatnio układało. Kupił mieszkanie. Awansował. Był w kierownictwie BOR - mówi jeden ze znajomych zmarłego.
BOR nie komentuje tragedii.
Po analizie tych paru faktów można stwierdzić jedno, że już na wstępie jest wiele do ukrycia, a podłoże ma drugie dno.
Prokuratura zakłada ,że: "doszło albo do nieszczęśliwego wypadku, albo do samobójstwa" , ale nie potwierdza zabójstwa prawda , że to śmieszna opinia? W Polsce w ostatnim czasie jest duży pomór ludzi posadzonych na szczebelkach drabinki należącej do przedstawicieli rządowych - giną w różnych okolicznościach lecz zawsze jest to samobój. W takie cuda to ja nie wierzę choć jak niektórzy mawiają "błogosławiony ten , który nie widział , a uwierzył "