Według drugiej wersji działania Kim Dzong-Una to efekt „kontroli populacji”.
Podano również informację o tym, że wykryto okręt rakietowy przewożący na pokładzie 154 rakiet typu Tomahawk, należący do US Navy, w pobliżu wybrzeża półwyspu koreańskiego.
Według relacji południowokoreańskich mediów sytuacja w sąsiednim kraju jest bardzo napięta, a naród przygotowywany jest na „dużą wojnę”. Wiele osób ma żegnać się z bliskimi, miejscami pracy itd.
Zgodnie z innymi informacjami kilka dni temu widziano w Chinach wojska pomocnicze i załogi lekarzy, które zmierzały do granicy z Koreą Północną. Media podały także informacje, że Chińczycy rozmieścili na granicy z Pjongjangiem 150 tys. żołnierzy.
Z kolei amerykański generał H. R. McMaster powiedział, że Stany Zjednoczone rozmieszczają okręty rakietowe w regionie, a konkretnie w okolicach Japonii. Taką decyzję nazwał rozsądną ze względu na prowokacyjne zachowanie Korei Północnej.
Sytuacja jest szczególnie napięta od kilku dni. Wczoraj Donald Trump napisał na Twitterze, że Korea Płn szuka kłopotów. Jeśli Chiny nie pomogą, rozwiążemy je sami. USA.
Wydaje się jednak, że samodzielne działanie nie będzie konieczne.
Chiny ostrzegły bowiem, że zbombardują instalacje militarne Korei Północnej, jeśli tyran Kim Dzong Un przekroczy dopuszczalne granice.
Państwowy dziennik będący tubą propagandową rządzącej Komunistycznej Partii Chin napisał, że zdaniem władz w Pekinie są granice, poza które nie wolno się posunąć. Jeśli je przekroczy (Kim Dzong Un – Red.) będziemy ich bronić za wszelką cenę, aby chronić bezpieczeństwo i stabilność północno-wschodnich Chin, włącznie z uderzeniem militarnym.
Źródła: dailystar/koreajoongangdaily/pravda/mengnews/wolnosc24